poniedziałek, 30 maja 2011

6 lat temu...

Nie można mówić o wprowadzaniu zmian w życiu bez chociażby lekkiego podsumowania przeszłości.
Jak widnieje w tytule skupię się na jakże fantastycznym wieku kiedy miałam 15 lat i byłam prawdziwą zakompleksioną nastolatką, która czytała, pisała i chodziła swoimi ścieżkami (dosłownie bo szwędałam się po lasach:)). Byłam romantyczką do kwadratu, chodzącą 15 cm nad ziemią i spadałam boleśnie.
Życie mnie nie rozpieszczało od najmłodszych lat, teraz jest lżej a ja mam wrażenie, że wtedy byłam dzielniejsza. Patrząc wstecz jestem pełna podziwu dla tej nastolatki, która swoimi ścieżkami szła do przodu mimo licznych przeszkód.
Dosyć wmawiania sobie, że w jakiś sposób zmarnowałam życie, czegoś tam nie zrobiłam a coś zrobiłam źle. Ja tylko grałam kartami, które dostałam najlepiej jak potrafiłam.
Wspominając przeszłość natrafiłam na mój wiersz z przed 6 lat:
"świt"
nie bój się już
zniknie ten blask
opadnie pył do naszych stód
ten
co trzyma nas w noc
poprzednią

zakwitnie słońce
i rozniesie się zapach
skoszonej trawy
pogłaszczesz mnie
jak łaciatego kota
a ja wymruczę
- dzień dobry

Wtedy wierzyłam. Wiara mówiła przeze mnie często, że kiedyś będzie lepiej, że wykreuje sobie przyjazny światek z dala od domu -  czas przyjrzeć się marzeniom tej dziewczynki i je spełniać.
                                                                                                             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz